Cudze chwalicie, swego nie znacie! Na początek trochę dygresji. Zbiory artystyczne Muzeum Warmii i Mazur są naprawdę imponujące. Znakomitą galerię polskiej sztuki współczesnej, niemal podręcznikową, Muzeum eksponuje w swoim oddziale w Lidzbarku Warmińskim. Julian Fałat (1853-1929), Teodor Axentowicz (1859-1938), Józef Mehoffer (1869-1946), Alfons Karpiński (1875-1961), Tymon Niesiołowski (1882-1965), Ignacy Stanisław Witkiewicz (1885-1939), Jan Cybis (1897-1972), Alfred Lenica (1889-1977) to tylko niektórzy ze znakomitych autorów, których prace są tam prezentowane. Na początku marca w Muzeum Warmińskim została otwarta wystawa, na której pokazano prace artystów ze szkoły wileńskiej, z naprawdę znakomitymi rysunkami sangwiną (czerwoną kredką). Ciekawe, czy studenci Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego bywają tam na zajęciach lub ćwiczeniach? Bo widywałam i kilka razy oprowadzałam studentów z uniwersytetów w Toruniu, Warszawie, Poznaniu czy Gdańsku, którzy przyjeżdżali do Lidzbarka Warmińskiego w ramach corocznych objazdów studyjnych. Pozwolę sobie na odrobinę uszczypliwości - ale wynika ona z obserwacji i doświadczenia - stosunkowo niewiele osób bywających na różnych imprezach w lidzbarskim zamku potrafi "zobaczyć" i docenić rangę artystyczną galerii sztuki gotyckiej i nie traktować postumentów rzeźb jako wsporników do opierania oraz podręcznych stolików na talerzyki i kieliszki? Wielokrotnie byłam też świadkiem zachwytu i niedowierzania ze strony cudzoziemców, że "tu" można zobaczyć coś tak dobrego. W wielkich muzeach światowych - w paryskim Luwrze, w wiedeńskim Kunsthistorisches Museum, czy berlińskiej Alte Nationalgalerie na dopieszczenie takiej wystawy i promocję kolekcji tej klasy z pewnością znalazłyby się ekstra fundusze.
Bez wątpienia chlubą zbiorów Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie jest galeria portretu holenderskiego, którą na co dzień można podziwiać w Muzeum im. Johanna Gotfrieda Herdera, oddziale MWiM w Morągu. W porównaniu do instytucji warszawskich takich jak Muzeum Powstania Warszawskiego, czy Centrum Kopernik, które mamią ogromem bodźców oszałamiających zmysły, wspomniane wystawy przedstawiają się skromnie. Uogólniając większość zwiedzających widzi zazwyczaj twarze - nie zawsze urodziwe, choć to odbiór subiektywny i kwestia gustu - oraz obco brzmiące nazwiska. Ale poprzez eksponowane tam portrety przekazywana jest historia części naszego regionu i opowieści o tutejszych rodach szlacheckich, zaś treści zawarte w pokazywanych obrazach stanowią kopalnię wiedzy na temat symboliki w siedemnastowiecznych portretach.
Morąg, tzw. zameczek Dohnów - siedziba Muzeum im. Johanna Gotfrieda Herdera fot. Grzegorz Kumorowicz |
W 2 połowie XVII stulecia w sztuce świeckiej nasiliła się i rozwinęła moda na poszukiwanie rodzinnych korzeni w antyku, przede wszystkim w celu podniesienia prestiżu - własnego lub swojej familii. Dlatego chętnie przedstawiano członków rodzin w strojach antykizujących, jako bogów i boginki.
Chłopców często pokazywano jako małoletniego Apolla. W morąskiej galerii znajdują się dwa takie wizerunki. Mowa o:
portrecie Willema III, przyszłego namiestnika Zjednoczonych Niderlandów i króla Anglii (syna Willema II, namiestnika Zjednoczonych Niderlandów, i Marii Stuart, córki króla Anglii Karola I) namalowanego z atrybutami Apolla - w wieńcu laurowym, z łukiem, kołczanem i strzałami:
Mal. Willem van Honthorst, 1653 r. Zbiory Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie |
Mal. Pieter Nason, 1667 r. (fragment) Zbiory Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie |
W wypadku mężczyzn uwypuklano w portretach ich pozycję społeczną i męstwo, odnosząc się do postaci mitycznego boga wojny Marsa. W zbiorach nie posiadamy takich wizerunków, choć niektóre z nich budzą takie skojarzenia.
David Kloecker Ehrenstrahl, Portret Krzysztofa Delfikusa zu Dohna jako feldmarszałka, ok. 1666 r. Zbiory Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie |
Gerard van Honthorst, Portret Marii van Nassau z linii Oranje jako Flory, ok. 1653 r.Zbiory Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie |
Jan Mytens, Portret Luizy Krystyny van Brederode jako Diany, ok. 1658 r. Zbiory Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie |
„Miła,
z twych oczu, co lśnią w niebach jasnych,
Nie
bądź tak dumna przecie, bo zagasną;
Ni
z tego, miła, iż wiele pojmałaś
Serc,
a zaś swoje wolnem zachowałaś.
Ani
też z włosów, ciężkich i dojrzałych,
Co
smak kochania w ruchu zatrzymały.
Wiedz
też, że rubin, co z kolczyka twego
Na
uszko miękkie tak wdzięcznie wybiega,
Klejnotem
będzie i czerwień utrzyma,
Kiedy twój pyszny ogród zwarzy zima [tu: starość]”
Bernardo Strozzi, 1635 r. Zbiory Muzeum im. Puszkina w Moskwie |
Przesłanie ponadczasowe, a mnie na myśl przywodzi powieść Oscara Wilda "Portret Doriana Graya". Pamiętam jakie wrażenie wywarła na mnie podczas pierwszego czytania, a zwłaszcza scena końcowa - Dorian Gray kontra jego portret. Jedno z wydawnictw na okładce książki trafnie umieściło reprodukcję obrazu Caravaggia z przedstawieniem nieszczęsnego Narcyza. Oto jakie są skutki zapatrzenia w siebie i izolacji od otaczającego świata!
Caravaggio (1571-1610), Narcyz, 1594-1596 |
John William Waterhouse (1849-1917), Narcyz i Echo (fragment), 1903 r. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz