sobota, 27 kwietnia 2013

Akant - z warsztatu muzealnika c.d.

I jeszcze trochę ornamentu z terenu dawnych Prus: 
Górowo Iławeckie, dawny kościół ewangelicki
Fragment stropu ze sceną Zesłania Ducha Świętego – wokół przedstawienia ornament regencyjny dat. po 1720 r.
Fot. Grzegorz Kumorowicz, Olsztyn
Górowo Iławeckie, dawny kościół ewangelicki, empora z 1911 r. malowana przez Wilhelma Blaue z Kassel, dekoracja  nawiązująca do ornamentu renesansowego. Pośrodku herby fundatorów Otto Heinricha von Schwerina z linii Walsleben-Wildenhoff (z heraldycznej prawej) i Agnes von Lehndorff z linii na SztynorcieFot. Grzegorz Kumorowicz, Olsztyn
Strop kościoła w Gudnikach (po 1731 r.). Fot. Grzegorz Kumorowicz, Olsztyn



poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Akant - z warsztatu muzealnika

W ostatnich latach na naszym terenie odkrywane są znakomite malowidła na ścianach, sklepieniach, stropach, w podłuczach okien. Aż żal, że nie ma środków finansowych na publikacje, by móc pokazać obecny stan badań. 
Na początek coś z ornamentyki roślinnej - AKANT. W naturze to mało atrakcyjna roślina. Kiedy byłam w Rzymie na przełomie kwietnia i maja akant porastał większość trawników. Był szarawy i wyschnięty (w południe temperatura sięgała 45oC), ale kształt dużych liści był rzeczywiście inspirujący. Nie dziwi więc popularność akantu w ornamentyce od czasów starożytnej Grecji i Rzymu. Oto kilkanaście rodzimych przykładów wybranych dla konserwatorów prowadzących prace w Gutkowie: 

Lidzbark Warmiński, zamek, krużganek I kondygnacji.
Dekoracja malarska wokół portalu prowadzącego do Wielkiego Refektarza Fot. Iwona B. Kluk 2013 r.

Frombork, malowidła ścienne w przyszpitalnej kaplicy św. Anny, datowane na lata 1507–1519.Fot. Iwona B. Kluk 2012 r.

Frombork, malowidła ścienne w przyszpitalnej kaplicy św. Anny, datowane na lata 1507–1519.
Fot. Iwona B. Kluk 2012 r.

Lidzbark Warmiński, zamek, kapitularz. Fot. Iwona B. Kluk 2011 r.

Lidzbark Warmiński, zamek, kapitularz. Dekoracja ścienna w podłuczu wnęki okiennej
Fot. Iwona B. Kluk 2011 r.

Morąg, zamek, polichromia stropu (pocz. XVII w.).
Fot. Magdalena Bartoś, 2008 r.

Zob. Magdalena Bartoś, Polichromie stropu na zamku w Morągu, Spotkania z zabytkami  nr 7, 2008

Lidzbark Warmiński, zamek, kredens. Dekoracja sklepienia
Fot. Iwona B. Kluk 2011 r.


Lidzbark Warmiński, zamek, Wielki Refektarz – dekoracja okna północnego fundacji bpa Szembeka (1724–1740). Fot. Iwona B. Kluk 2011 r.

Orneta, kościół parafialny p.w. św. Jana, dekoracja chóru muzycznego fundacji bpa Szembeka (1738). Fot. Iwona B. Kluk, 2000 r.

Gutkowo, kościół p.w. św. Wawrzyńca. Odkryta polichromia sufitu. Fot. Justyna Dzieciątkowska, Olsztyn


piątek, 19 kwietnia 2013

Nawiedzenie ze Świętej Lipki

Piękna pogoda sprzyja zwiedzaniu i poznawaniu historycznej Warmii. Miejscem godnym szczególnego polecenia jest sanktuarium maryjne w Świętej Lipce  choćby z uwagi na polichromie Jana Macieja Meyera, malarza z Lidzbarka Warmińskiego. 
Mnie interesują źródła ikonograficzne, a o nich zazwyczaj autorzy nie piszą. Wiele "warmińskich" obrazów powstało w oparciu o wzory graficzne. Kilka lat temu muzeum pozyskało do swoich zbiorów ciekawy album rycin, które stanowiły materiał do pracy nieznanego z nazwiska malarza. Znalazły się tam grafiki głównie z ośrodka artystycznego w Augsburgu, ale na dwóch z nich znajdują się autografy malarzy z Królewca. 
Zwiastowanie
Rycina ze zbiorów Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie
W Świętej Lipce jest duże pole do popisu dla wielbicieli i znawców ikonografii. Dwa lata temu wskazałam - na potrzeby dokumentacji konserwatorskiej - wzór graficzny dla jednego z obrazów  z ołtarza głównego – sceny Nawiedzenia

Źródło przedstawienia znajduje się w Ewangelii św. Łukasza (1, 39–56): „39 A Maryja wybrała się w tym czasie i wyruszyła z pośpiechem w góry do pewnego miasta (przynależącego do pokolenia) Judy. 40 Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. 41 A gdy pozdrowienie Maryi usłyszała Elżbieta, poruszyło się dziecię w jej łonie, ona zaś, napełniona Duchem Świętym, zawołała w uniesieniu wielkim: 42 Jesteś błogosławiona wśród niewiast, błogosławiony także owoc twojego łona. 43 Skądże mi to (szczęście), że oto sama Matka Pana mojego przychodzi do mnie? 44 Gdy tylko zabrzmiał w uszach moich głos twojego pozdrowienia, poruszyło się radośnie dziecię w moim łonie. 45 O, błogosławiona jesteś za to, żeś uwierzyła w spełnienie wszystkiego, co Pan ci powiedział. […]”. 

Nawiedzenie występuje zarówno w cyklach maryjnych, jak i chrystologicznych. Często stanowiło pendant do Zwiastowania, jako ideowe uzupełnienie sceny i naturalną kontynuację opowieści. Najstarsze znane nawiedzenie pochodzi z V w. n.e. i znajduje się na tzw. „skrzynce z Werden” – obecnie w zbiorach Victoria and Albert Museum w Londynie (czytaj: M. Biernacka, Nawiedzenie, w: Maryja Matka Chrystusa. Ikonografia nowożytnej sztuki kościelnej w Polsce, t. I, Warszawa 1987, s. 146). W dobie kontrreformacji, z uwagi na wzrost znaczenia kultu NMPanny, popularne były sceny z dzieciństwa i młodości Marii. We wnętrzach kościelnych eksponowano obrazy pokazujące narodzenie Marii, prezentację w świątyni, zaślubiny ze św. Józefem, zwiastowanie i nawiedzenie. Tego typu cykle maryjne znajdują się m.in. w Łowiczu (kolegiata, przypisywane T. Dolabelli), Krakowie (kościół mariacki), czy w Świętej Lipce (kościół, malowidła ścienne w nawie bocznej autorstwa Jana Macieja Meyera z lat 1722–1727).

Ołtarz główny z bazyliki mniejszej Nawiedzenia NMP w Świętej Lipce jest trzykondygnacyjny ze zwieńczeniem. W pierwszej kondygnacji ołtarza znajduje się wizerunek Matki Boskiej Świętolipskiej, w drugiej został umieszczony wspomniany obraz Nawiedzenia, w trzeciej – Wniebowzięcie Marii. W glorii zwieńczenia być może pierwotnie znajdowała się figura Matki Bożej w chwale


Pierwowzorem obrazu świętolipskiego było Nawiedzenie św. Elżbiety przez Marię Federico Barocci (ok. 1528, Urbino–1612). Oryginał z lat 1583–1586, namalowany farbami olejnymi na płótnie o wymiarach 285x187 cm, znajduje się w kościele Santa Maria in Vallicella w Rzymie, w ołtarzu, w kaplicy p.w. Nawiedzenia (ilustracja z lewej). Przedstawienie zostało rozpowszechnione w grafice – por. miedzioryt rytowany przez Gysberta van Veen (ur. 1588) według Federico Barocci, egzemplarz w zbiorach Gabinetu Rycin Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego (ilustracja z prawej - www.artnet.com/artists/gysbert+(gilbert)...veen/past-auction-results). 

Kompozycję obrazu zbudowano wzdłuż dwóch przecinających się przekątnych. Na pierwszym planie, z prawej stoi służąca, która w prawej dłoni trzyma koszyczek, w którym dwa kogutki, lewą podtrzymuje pelerynę. Analogicznie z lewej mężczyzna (św. Józef), pokazany en trois-quatre w prawo, podnosi z ziemi tobołek. Centralnie, na styku przekątnych, namalowano stojące na schodach, obejmujące się, Marię i Elżbietę. Za plecami stojącej na stopniu wyżej Elżbiety, pokazanej na wprost en trois-quatre w prawo, widoczna – w arkadzie – weduta; Maria, lewą stopą na niższym podeście, ukazana z lewego profilu. Na prawo od kobiet, z otwartych drzwi, wychodzi na powitanie kapłan Zachariasz – mąż Elżbiety i krewny Marii.
W odróżnieniu od pierwowzoru osiołka namalowanego z lewej strony kompozycji, którego łeb jest widoczny za plecami pochylonego Józefa, zastąpiono w obrazie świętolipskim martwą naturą złożoną z kwiatów w wazie. W trakcie konserwacji ujawniły się tu odautorskie poprawki (św. Józef został domalowany, zaś spod autorskich zmian widoczne są gzymsy). 

niedziela, 14 kwietnia 2013

Symbolika konwalii

Omawiając symbolikę kwiatów podkreśla się, że w sztuce XVIII wieku zrozumienie dla znaczenia poszczególnych kwiatów było ograniczone z uwagi na przemiany historyczno-obyczajowe. Za przykład może posłużyć uroczy portrecik dziewczynki z rodziny zu Dohna w zbiorach olsztyńskiego muzeum. Dziewczynka została na nim pokazana we wnętrzu saloniku, stojąca przy krzesełku, na którym rozsypano kwiaty - róże, tulipany, narcyzy, goździki. Wydaje się, że kwiaty stanowią jedynie dekorację, ale zastanawiają białe lilie - symbol czystości i niewinności - trzymane przez dziecko w lewej rączce. Symbolika przypadkowa, czy świadoma? A może po prostu nawiązanie do tradycji. 
Nieznany malarz z terenu Prus Wschodnich, Portret dziewczynki z rodu zu Dohna, 3. ćw. XVIII w.
Zbiory Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie
W sztuce najpopularniejszymi kwiatami o wymowie symbolicznej są lilie i róże. W sztuce chrześcijańskiej były atrybutem Marii. Wskazywały na jej pochodzenie z królewskiego rodu. W średniowieczu róża przysługiwała dziewicom. Lilie symbolizowały zaś czystość, niewinność i dziewictwo (analogicznie do róży). Stąd lilia występuje często w scenach zwiastowania. 
Pieter Perret według Heyndricka Withoucka, Zwiastowanie, 1590 r.
Archanioł Gabriel trzyma w dłoni lilię, dodatkowo w wazonie stoją kwiaty maryjne - lilie i róże
Zbiory Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie
Lilie kilkakrotnie wymieniono w Biblii. W Pieśni nad pieśniami czytamy: 
"Jam narcyz Saronu, lilia dolin [konwalia?]. 
Jak lilia pośród cierni, tak przyjaciółka ma pośród dziewcząt" (2, 1-2), 
czy 
"Mój miły jest mój, a ja jestem jego, on stada swe pasie wśród lilii" (2, 16). 
W Ewangelii św. Mateusza znajduje się cytat, który jest symbolicznym wyrażeniem ufności pokładanej w Bogu
"Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną, nie pracują ani nie przędą. 
A powiadam Wam: nawet Salomon w całej chwale swojej nie był tak przyodziany, jak jedna z nich" (Mt 6, 28-29)
W Deesis - przedstawieniu tronującego Chrystusa w towarzystwie Marii i Jana - Jezus Chrystus jest pokazany jako władca i sędzia Wszechświata. Z jego ust wychodzi miecz - symbol władzy ziemskiej i lilia - odpowiednik dla władzy duchowej. 
Deesis. Malowidło ścienne w kapitularzu zamku w Lidzbarku Warmińskim
Lilia jest atrybutem świętych. Widzimy ją w wizerunkach Katarzyny - zarówno Aleksandryjskiej, jak i Sieneńskiej, Józefa, Antoniego itd. 
Św. Dominik
Niedawno poproszono mnie o konsultację. Chodziło o przedstawienie św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Zazwyczaj jest przedstawiana z narzędziami jej męki, tj. mieczem (którym ją ścięto), kołem (na którym ją łamano) i palmą męczeńską przysługującą wszystkim męczennikom za wiarę chrześcijańską. 
Św. Katarzyna Aleksandryjska
Jednak na konsultowanym obrazie św. Katarzyna Aleksandryjska trzyma w dłoni oprócz palmy męczeńskiej, lilie i konwalie. Konwalia była w symbolice roślinnej odpowiednikiem właśnie lilii. Umieszczenie ich razem świadczy o pewnej kompilacji znaczeń charakterystycznej dla sztuki XIX wieku. 

To w 1833 r. wydano we Francji książkę „Le language des fleurs”. Zawarte w niej niektóre treści są nadal czytelne. Dotyczy to m.in. białych lilii, które zgodnie z tradycją symbolizowały czystość. I w takim znaczeniu występuje jako atrybut św. Katarzyny. Tyle tylko, że przedstawienie św. Katarzyny Aleksandryjskiej jest kopią wcześniejszego obrazu, sądząc po ornamencie na szacie być może XVI-wiecznego
Konwalia majowa od wieków była wykorzystywana jako roślina lecznicza. W średniowieczu była nazywana lilium convallium (patrz Pieśń nad pieśniami) - do dzisiaj nazwa przetrwała w języku angielskim (lily of the Valley). Pięknym przykładem połączenia symboliki róży, lilii i konwalii jest korona Marii w ołtarzu z katedry św. Bawona w Gandawie namalowanym przez Jana van Eycka (1425-33). 

Konwalie znajdujemy również na portretach XVI-wiecznych. Przykładem choćby kobiece wizerunki w zbiorach Courtauld Gallery w Londynie (w połączeniu z bratkiem), Oskar Reinhart Museum w Winterthur, czy Wallraf-Richartz Museum w Kolonii. 
Konwalia występuje czasami w przedstawieniach Marii z Dzieciątkiem Jezus. Przykładem "Madonna z czyżykiem" Albrechta Dürera (1506), w którym mały Jan Chrzciciel podaje Marii bukiecik konwalii, symbol zbawienia świata. Konwalie stanowią tu analogię do Biblii, którą przytrzymuje Maria drugą dłonią, a w której znajduje się zapowiedź nadejścia zbawiciela. 

Nota bene patrząc na ten obraz przypominają mi się strofy z bajki biskupa warmińskiego  Ignacego Krasickiego "Ptaszki w klatce"

„Czegóż płaczesz? - staremu mówił czyżyk młody -
Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody”.
„Tyś w niej zrodzon - rzekł stary - przeto ci wybaczę;
Jam był wolny, dziś w klatce - i dlatego płaczę”.
[Czyżyk, podobnie jak szczygieł, był chętnie hodowany dla jego głosu. Szczygieł był postrzegany jako atrybut małego Jezusa]

A propos symboliki lilii. W zbiorach olsztyńskiego muzeum znajduje się wizerunek młodej damy, której towarzyszy nagie dziecko w wieńcu laurowym. 
Nieznany malarz z dawnych Prus Wschodnich, Portret kobiety z dzieckiem
Zbiory Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie
Wzorowany na siedemnastowiecznych portretach holenderskich został przypuszczalnie namalowany pod koniec tego stulecia, choć wizerunek nagiego dziecka (amorka?) jest datowany nieco później. Dziecko podaje kobiecie kwiat, który identyfikuję z lilią złotogłów (łac. lilium martagon). Skojarzenie dziecka z amorkiem jest o tyle uzasadnione, że w alchemii lilium martagon była rośliną poświęconą Marsowi. 

niedziela, 7 kwietnia 2013

Pomarańcza

Chociaż mamy kalendarzową wiosnę znowu pada śnieg. A ja - jak wielu innych - tęsknię do słońca, ciepłego powiewu wiatru i przyjemnego niedzielnego popołudnia spędzonego w ogrodzie. Cała nadzieja w owocach cytrusowych - namiastce lata. Cytryna, limonka czy pomarańcza były cenione z uwagi na walory smakowe już przez starożytnych. Z tego też względu, jak również z uwagi na walory czysto dekoracyjne często pojawiają się w sztuce obok innych owoców jako element martwej natury
Pompeje, fragment malowidła ściennego z I w. p.n.e.
Cytryna była symbolem życia i urodzaju. Odgrywała ważną rolę w uroczystościach weselnych, chrztach i pogrzebach w znaczeniu ochronnym przed czarami, chorobami i wszelkimi siłami zagrażającymi życiu. Czy wiedzieliście, że cytryny były wkładane do grobów? Czyżby niezastąpiona herbatka z cytryną i miodem miała korzenie w tamtej tradycji? 
W średniowieczu cytryna była atrybutem Marii Panny jako symbol czystości. Ale w sztuce nowożytnej przede wszystkim eksponowano symbolikę płodności, z którą identyfikowano wszystkie owoce pestkowe. 
Paris Bordone (ok. 1500-ok.1571), Batszeba w kąpieli, ok. 1549 r.
Krzak owocującej cytryny odnosi się do miłości króla Dawida i Betszeby
Zbiory Wallraf-Richartz-Museum w Kolonii
W zbiorach olsztyńskiego muzeum nie posiadamy żadnego obrazu ilustrującego symbolikę cytryny. Za to do symboliki pomarańczy odnoszą się trzy portrety z galerii holenderskiej MWiM. 
Pomarańcza - słodka, soczysta, o intensywnym kolorze. W malarstwie religijnym występuje w scenach grzechu pierworodnego, gdzie jest "zamiennikiem" jabłoni oraz w przedstawieniach niebiańskiego ogrodu. Białe kwiaty pomarańczy symbolizowały dziewiczą czystość, dlatego w średniowieczu przypisano je Marii. Owoce stanowią dopełnienie samego drzewa, a jego pestki były postrzegane jako zalążki nowej rośliny i podtrzymanie gatunku. 
Joos van Cleve, Madonna karmiąca Dzieciątko Jezus
Metropolitan Museum of Art, Nowy Jork
Stąd taką symbolikę zaczęto odnosić do rodzaju ludzkiego. Źródłem, w którym znajdujemy nawiązania do znaczenia owocu jako potomstwa jest Biblia. Bóg składa obietnicę Mojżeszowi: "Błogosławione będzie twoje potomstwo, plon twojej ziemi, rozpłód twego bydła, miot twojej rogacizny i przychówek twoich trzód" (V Ks. Mojżeszowa 28, 4). Natomiast Elżbieta mówi witając Marię: "Błogosławionaś ty między niewiastami i błogosławiony jest owoc żywota twego" (Łk 1, 42). 
W siedemnastowiecznych portretach kobiet często widzimy gałązkę kwitnącej biało pomarańczy. Do tej symboliki nawiązują dwa całopostaciowe portrety: Willema II  


van Nassau z linii Oranje (1626-1650), pokazanego jako namiestnika Zjednoczonych Niderlandów, i jego małżonki Marii Stuart (1631-1660), córki króla Anglii Karola I. Obrazy są replikami (czyli autorskimi powtórzeniami). Namalował je w 1653 r.  Gerard van Honthorst, portrecista czynny w Hadze na dworze orańskim. Pierwowzór powstał w 1647 r. i znajduje się obecnie w zbiorach Rijksmuseum w Amsterdamie. Obrazy z Olsztyna zostały namalowane jako dwie oddzielne podobizny małżonków, które stanowią względem siebie pendant. Na portretach uwzględniono upływ czasu. Aktualizacja jest widoczna zwłaszcza na obliczu Marii (w wypadku Willema II jest to wizerunek pośmiertny - zm. w 1650 r.). 

Gerard van Honthorst, 1647 r.
Zbiory Rijksmuseum w Amsterdamie
Kiedyś usłyszałam od pewnego turysty "portrety jak portrety", ale każdemu obrazowi należy przyglądać się wnikliwie. Klucz do rozwiązania ukrytego znaczenia tych portretów stanowi właśnie gałązka z pączkami kwiatu pomarańczy, trzymana przez Marię Stuart. 
Pomarańcza jako owoc o wielu pestkach symbolizowała płodność. Analogicznie kwitnąca gałązka pomarańczy odnosiła się do zaślubin, płodności i prokreacji. 
Gałązka kwitnącej pomarańczy na portrecie Marii, małżonki Willema II van Nassau-Oranje
Zbiory Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie


Franz Eugen Köhler's Medizinal-Pflanzen, 1897 r.
Sprawa niebagatelna, jeżeli weźmie się pod uwagę, że w chwili zaślubin tej pary Maria miała zaledwie 10 lat, a Willem - 15. Było to typowe małżeństwo dynastyczne, zawarte 2 maja 1641 r. w londyńskiej kaplicy królewskiej. Jak wyglądała młoda para w chwili zaślubin oddaje portret namalowany przez Antona van Dycka. 


Symbolika gestu
Na portrecie młody Willem trzyma rękę Marii w sposób eksponujący obrączkę - symbol zaślubin. Druga dłoń Marii spoczywa na łonie - zapowiedź macierzyństwa
Para doczekała się syna urodzonego 14 listopada 1650 r., przyszłego namiestnika Zjednoczonych Prowincji (od 1672) oraz króla Anglii, Szkocji i Irlandii (od 1689). O wizerunku Willema III ze zbiorów olsztyńskich już wspominałam przy symbolice wieńca laurowego i znaczeniu wizerunków w stylu „portrait historié” (chłopiec został namalowany jako Apollo)
Drzewko owocującej pomarańczy na portrecie Willema III
Zbiory Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie
Nas interesuje tło portretu. Z prawej strony zostało namalowane owocujące drzewko pomarańczy. Kiedy pisałam hasło do katalogu wystawy w Wilanowie, zinterpretowałam je jako drzewko "płodności", gdyż w widoczny sposób nawiązuje ono do kwitnącej gałązki pomarańczy z wizerunki matki. Tym samym Willem III został przedstawiony jako „owoc” związku swoich rodziców. 
Ale to nie jest jedyny wizerunek Willema III van Nassau-Oranje przedstawionego w sąsiedztwie owocującego drzewa pomarańczy. Symboliczne znaczenie może tu mieć pomarańczowy kolor owocu, barwy, którą znajdujemy na fladze. Tym samym pomarańcza stała się znakiem (dzisiaj byśmy powiedzieli "logo") domu orańskiego. 
Adriaen Hanneman, Portret Willema III, 1654 r.
Takie tłumaczenie znalazłoby potwierdzenie w innych wizerunkach rodziny orańskiej. Przykładem może być podobizna Albertyny Agnieszki van Nassau-Oranje, zamężnej van Nassau-Dietz. 
Caspar Netscher, Portret Albertyny Agnieszki van Nassau -
w dłoni trzyma owoc, obok - w donicy - rośnie drzewko pomarańczowe
Crocker Art Museum w Kalifornii

czwartek, 4 kwietnia 2013

Dziunia


W czasie świąt wielkanocnych siedziałam w pobliżu dobrego osiemnastowiecznego ołtarza z obrazem Jana Macieja Meyera. Nie dane mi było jednak podziwiać obrazu i rozważać - w czasie długiego monotonnego kazania - nad programem prac konserwatorskich. Ołtarz został bowiem zasłonięty fioletową tkaniną, na której zawieszono straszliwy bohomaz przedstawiający zapewne Chrystusa w Ogrójcu. Zawsze mnie zastanawia jak współczesny Kościół, instytucja będąca od wieków znakomitym mecenasem kultury, może aprobować w swoich wnętrzach taką tandetę. Przecież tradycja zobowiązuje! 
Co prawda, chyba we wszystkich zbiorach muzealnych znajdzie się jakieś "dzieło", które muzealnicy woleliby pozostawić na stałe w magazynie. Z uwagi na charakter zbiorów, gdzie portrety stanowią 3/4 kolekcji dawnego malarstwa, również w olsztyńskim muzeum znajdą się szczególnie kuriozalne oblicza, których wolelibyśmy nie oglądać. Zawsze można powiedzieć, że to kwestia gustu i subiektywnych odczuć - nie każdy musi być piękny. Trzeba jednak przyznać, że urodę niektórych dam z rodu Doenhoffów trudno doprawdy zbyć milczeniem i przejść obok nich zupełnie obojętnie. 
Portret Fryderyki Justyny Doroty Marii Krystyny von Offenberg (1718-1756), urodzonej Doenhoff (fragment)
Zbiory Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie
Czasami w galerii uwagę zwraca podobizna, który wzbudza o wiele więcej emocji. Jedną ze szczególnych jest portret Dziuni. 
Malarz nieznany, Portret dziewczynki z pieskiem, początek XVIII w.
Zbiory Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie
Tak naprawdę nie wiemy jak nazywała się dziewczynka z obrazu. Dziunią ochrzcili ją studenci konserwacji malarstwa i rzeźby polichromowanej z Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, którzy na przełomie lat 80. i 90. przeprowadzili pełną konserwację obrazu (zob. katalog wystawy "Sztuka konserwacji", MWiM Olsztyn 1998, s. 36, kat. 41). Z uwagi na proweniencję wizerunku przypuszczamy, że dziewczynka pochodziła z rodziny Lehndorffów. Ulizane, krótko przystrzyżone jasne włosy, okropne podkolanówki i nieproporcjonalne kończyny. Z całego portretu najładniejszy jest piesek. Swoją drogę ciekawe, skąd studentom przyszła na myśl Dziunia. Przyjęłam, że to zdrobnienie od Jadwigi, ale związki z Lwowem i tamtejszą gwarą są oczywiste. Imię tak bardzo pasuje do postaci, że przylgnęło do niej na stałe. 
Pomnik Dziuni 1872-1881 na cmentarzu we Lwowie
Ale nie każda Dziunia ma "kwadratową" posturę. Kilka lat temu spacerując po słynnym cmentarzu lwowskim natrafiłam na nagrobek kilkuletniej Dziuni - równie chwytający za serce. Co ciekawe, choć figura pochodzi z 2 połowy XIX w. i tu dopatrzyłam się symboliki roślinnej. Krzyż pod którym stoi dziewczynka oplatają pędy płaskorzeźbionego bluszczu (hedera helix), który symbolizował siły wegetatywne, zdolność odradzania się i nieśmiertelność! Zapewne z tego względu był zaliczany do grona roślin z Rajskiego Ogrodu. W ikonografii chrześcijańskiej stanowił ucieleśnienie wiary w życie wiecznie, stąd chętnie sadzono go na grobach. Zwyczaj ten był stosowany także na "naszych" cmentarzach. Jeszcze dzisiaj - choć coraz rzadziej - widujemy stare groby, gęsto obrośnięte bluszczem i fiołkami. 

wtorek, 2 kwietnia 2013

Symbolika Flory

Wiosna! Jakże upragniona i oczekiwana pora roku. Wszystko budzi się do życia - ptaki śpiewają, słoneczko przygrzewa coraz mocniej, zaczynają kiełkować nasiona, drzewa i krzewy wypuszczają pąki, a krew żywiej krąży i wszystko napawa optymizmem. Ale dla mnie najcudowniejszymi zwiastunami wiosny są pierwsze kwiaty. Nie dziwi mnie uwielbienie wiosny przez starożytnych (anesterie, zob. "Róże wstydu, lilie czystości"). Ponadczasowo brzmią strofy Homera: "Śniegi przeminęły, trawy ruń kiełkuje, drzew trzepoczą listki, zieleń ziemi taje, mkną rzeki wesołe wśród brzegów urwistych" (Diffugere nives), albo "Już wiatry wiosnę zwiastują, igrają morską falą, podmuch z Tracji dmie w żagli płótna, już rzeki nie huczą, śnieg wilgnie, łąka taje - wiosna nagli" (Iam veris comites). 
Malarstwo egejskie - lilie i jaskółki
Fresk z tzw. Xeste Beta w Akrotiri na Therze (Santorini) dat. przed 1627 r. p.n.e.
Postacią uosabiającą Wiosnę była z pewnością urocza boginka, o której pisał w swoich Metamorfozach Owidiusz. Przez starożytnych Greków była nazywana CHLORIS. W starożytnym Rzymie utożsamiano z nią FLORĘ. Chloris (Flora) była małżonką Zefira (Favoniusa), bożka wiatru wschodniego, który zapowiadał nadejście wiosny. Boski małżonek uczynił z niej boginię roślin, która obok Afrodyty (Wenus) była uważana za boginkę kwiatów i radości wiosennej. Jeżeli ktoś nie zna tej pięknej miłosnej historii wystarczy zajrzeć do Parandowskiego! 
Wiosna czyli Dziewczyna zrywająca kwiaty 
Malowidło ścienne. Stabie, I w.n.e.
W starożytnym Rzymie ku czci Flory organizowano FLORALIA, święto połączone z igrzyskami i przedstawieniami scenicznymi, które trwało od 28 kwietnia do 3 maja. 
Wenus. Malowidło ścienne z Pompejów
Nota bene Wenus – znana przede wszystkim jako bogini miłości – przez starożytnych była również utożsamiana z wdziękiem kwitnącej przyrody. Dlatego była zarówno opiekunką ogrodów warzywnych, dobrym duchem dyni, grochu i pietruszki, jak i patronką ogrodników, kwiaciarek i sprzedawców jarzyn. W sztuce renesansu Wenus stała się uosobieniem WIOSNY – patronki kwiatów i natury. Jako taka została wyobrażona na obrazie Sandro Botticellego
Sandro Botticelli (1445-1510), La Primavera (fragment), 1482 r.
Wiosna z naręczem kwiatów, na prawo od niej - Chloris i Zefir
Florencja, Galeria Uffizi
W sztuce Flora była przedstawiana w wianku, z naręczem kwiatów. Pierwowzór jest czysto literacki. U wspomnianego Owidiusza, w micie o Faetonie (opis orszaku Apolla), znajdujemy opis czterech pór roku: "Była tam Wiosna w wieńcu świeżych kwiatów, i Lato nagie z kłosów snopem, stała Jesień depcząca winogrona, opryskana sokiem winnym i mroźna zima z oszronionym włosem". 
W XVI i XVII w. Flora stała się symbolem pory wiosennej, młodzieńczości, wegetatywnej siły natury i miłości. U Carla van Mandera była przedstawiana jako pani wszystkich kwiatów oraz bohaterka przypowieści o konieczności korzystania z wiosny i młodości, bo "stare róże znane są jedynie z kolców". 
W Iconologii Cesarego Ripy Flora była alegorią przyjemności, radości i młodości. C. Ripa opisał ją jako "dziewczątko w wieńcu z borówek, z rękami pełnymi rozmaitego kwiecia, obok siebie ma kilkoro igrających młodych zwierząt. Maluje się ją dziewczęciem, gdyż Wiosnę nazywa się dzieciństwem roku" (wyd. Kraków 1992, s. 330-331). Odnoszę nieodparte wrażenie że ten fragment stał się inspiracją dla Andrzeja Sapkowskiego w opisie Lille w opowiadaniu "Kraniec świata" (z serii o Wiedźminie): "Przez porastające polanę trawy szła - nie, nie szła - płynęła ku nim Królowa, promienna, złotowłosa, płomiennooka, zachwycająca Królowa Pól udekorowana girlandami kwiatów, kłosów, pęków ziół. U jej lewego boku dreptał na sztywnych nogach jelonek, u prawego szeleścił wielki jeż". 
W galerii holenderskiej Muzeum Warmii i Mazur są eksponowane dwa portrety, w których czytelne są odniesienia do Flory. Na pierwszym z nich przedstawiono Marię van Nassau z linii Oranje, córkę Fryderyka Henryka i Amalii zu Solms-Braunfels, 
Gerard van Honthorst, Portret Marii  van Nassau-Oranje (1642-1688), ok. 1653 r.
Zbiory Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie
na drugim - Annę Marię Radziwiłłównę, córkę Janusza Radziwiłła i Katarzyny z Potockich, zamężną z Bogusławem Radziwiłłem. 

Caspar Netscher, Portret Anny Marii Radziwiłł (1640-1667), ok. 1665 r.
Zbiory Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie
Co ciekawe obie postaci są w pewien sposób "połączone". Bogusław Radziwiłł, tak barwnie opisany na kartach "Potopu" przez Henryka Sienkiewicza (t. 1, Państwowy Instytut Wydawniczy 1980, s. 347-349), swojego czasu starał się o rękę Marysi Orańskiej (jego bratanica miała wówczas lat osiemnaście). Sądzę jednak, że progi były dla niego zbyt wysokie, choć Sienkiewicz pisał, że "swatali go sami królestwo francuscy, Maria Ludwika polska, książę Oranii i wuj elektor brandenburski". 



Symbolika kwiatów jest na obu wizerunkach bardzo bogata. Obok wszechwładnej róży na portretach obu kobiet występuje peonia (piwonia) interpretowana jako „róża bez kolców”. 
Pojawia się także narcyz opisany przez Owidiusza w Metamorfozach (Narcyz i Echo): „Już stos wzniesiono ze smolnego drzewa, przygotowano mary. Ale nigdzie nie ma ciała. Zamiast niego znajdują nimfy kwiat barwy szafranu, z płatkami białymi wokoło”. Na Portrecie Anny Marii Radziwiłłówny występuje narcyz poeticus, natomiast na Portrecie Marii Orańskiejnarcyz trąbkowy niewłaściwie nazywany żonkilem. Nazwa narcyza pochodzi od greckiego słowa narkao, co znaczy „usypiam”, z uwagi na jego intensywny zapach. Był symbolem zwodzenia i uśpionego pragnienia. Starożytni Grecy sadzili narcyzy na grobach, na znak pokrewieństwa śmierci i snu. Źródło metafory znajdujemy w micie o porwaniu Persefony (Prozerpiny). Persefonę, jako królową Tartaru i małżonkę Hadesa (Plutona), przedstawiano siedzącą „na tronie w wieńcu z narcyzów, pośród duchów piekielnych, trzymającą w dłoni pęk maków (symbolu rozpaczy). 
W obu portretach występują również anemony. Nazwa kwiatu pochodzi od greckiego słowa anemos tzn. wiatr. W starożytnej Grecji anemony były symbolem przemijania, a źródłem była tragiczna historia śmierci Adonisa – ukochanego Wenus, opisana w Metamorfozach przez Owidiusza (zginął w czasie polowania na dzika, a zrozpaczona bogini zamieniła jego krew w purpurowo-czerwony kwiat). 

Wymownym atrybutem Marii van Nassau jako Flory jest wianuszek trzymany w dłoniach, który odnosi się do jej dziewictwa, gdyż „dziewictwo jest niczym innym jak kwiatem, który gdy zerwany szybko, całe swoje piękno i powab zatraca”. Porównanie wianka do dziewictwa pochodzi z ówczesnej poezji miłosnej. 


Wieniec wysłałem ci różany,
Nie tyle dla twej chwały,
Co sądząc raczej, iż przy tobie
Utrzyma wdzięk swój cały;
Ledwieś oddechem swym ogrzany
Odesłać mi kazała,
Rośnie i wonią ogród zdobi,
Którąś mym różom dała.” 
(fragment wiersza Do Celii Bena Jonsona (1572-1637) w tłum. Jerzego S. Sito) 

To poetycki odpowiedni sentencji "Nie splamiona sława słodsza od róży"! 

Giuseppe Arcimboldo (1526/27-1593), Wiosna - z serii Cztery Pory Roku, 1563 r.
Wiedeń, Kunsthistorisches Museum